W mojej łazience maska ta gości już chyba od ok dwóch miesięcy. Używam je raz na jakiś czas tak mniej więcej co dwa tygodnie. Została mi jeszcze jedna aplikacja. Wykorzystam ją wtedy kiedy będę odczuwać potrzebę, ponieważ uważam, że jak na razie szczególnie mi nie pomoże.
Producent pisze:
Holistyczna koncepcja wellbeing łącząca piękno ciała i wewnętrzną harmonię, była inspiracją stworzenia oryginalnej linii kosmetyków "Powitanie z Afryką", wykorzystujących niezwykłe właściwości roślin rytualnych z Czarnego Lądu. Błoto do włosów dogłębnie oczyszcza, wzmacnia i detoksykuję włosy i skórę głowy. Wzbogacone kompozycją witamin: E, C, B3, B5, B6 które odżywiają skórę głowy, aktywizują cebulki włosowe, nawilżają i odbudowują zniszczone włosy. Błoto zapewnia wyjątkową miękkość włosom i dodaje im objętości.
Maseczka mieści się w wygodnym opakowaniu, mam pewność, że zużyję ją całą i nie będę musiała rozkrajać opakowania żeby wydobyć resztki.
A teraz moje zdanie na jej temat:
Opakowanie świetne, nie boję się, że będę musiała je rozciąć i nagle okaże się że w środku jest więcej niż przypuszczałam i niestety produkt później będzie już tylko do wyrzucenia. Maska pachnie jak dla mnie przeokropnie, dziadkowymi perfumami lub duszącym pseudo odświeżaczem. Ma treściwą konsystencję co uważam za plus. Na początku stosowałam ją regularnie aczkolwiek teraz nie widzę takiej potrzeby. Po kuracji mogę przyznać, że włoski o wiele wiele mniej mi się przetłuszczają, to pewnie za sprawą tego dogłębnego oczyszczenia. Zaraz po zmyciu włosy są bardzo mięciutkie w dotyku lecz jest to ulotne. Specjalnie poprawionej kondycji włosów nie zauważyłam, zmniejszonego wypadania również. Maskę polecałabym bardziej osobą które walczą z przetłuszczającymi się oklapniętymi włosami. Używałyście jej może??? Jakie są wasze odczucia??? Ja jeszcze szukam odżywki dla siebie która wzmocni moje włoski....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz