czwartek, 27 października 2011

Natural Lip Stick z Lovely

Po dłuższym używaniu Carmex'u  stwierdzam, że już nie działa na mnie tak jak na początku. Na razie odłożyłam go i czeka na swoje chwile chwały kiedy nadejdą mrozy. Nie wyobrażam sobie dnia bez balsamu do ust, osobiście odczuwam duży dyskomfort kiedy moje usta są suche, spierzchnięte itp. a do popękania w ogóle nie doprowadzam. Wiadomo, że do całowanek ustka muszą być mięciutkie. ;)



W moich ostatnich zakupach był właśnie ten balsamik. Nie wiązałam z nim zbyt dużych oczekiwań ale okazał się naprawdę dużym zaskoczeniem. Co dziwnego to nie znalazłam go w szafie Lovely lecz wisiał razem z różnymi balsamami do ust. Była jeszcze inna wersja, ja sięgnęłam po aloes i miętę.


Wersja w sztyfcie jest bardzo wygodna. Ładnie pachnie wyciągiem aloesowym. Nie pozostania nieprzyjemnej tłustej warstewki, po której mam wrażenie jakbym całowała się ze świeczką. Nic z tych rzeczy. Bardzo dobrze nawilża. Po aplikacji przez kilka pierwszych sekund jest wyczuwalne działanie mięty, delikatnie szczypie. Mi ten efekt nie przeszkadza a wręcz jestem jego fanką. Później znika i nic praktycznie nie czuć po za miękkimi ustami. Wtapia się w usta. Jest o dziwo z tej dolnej półki o niższych cenach. Zrobił na mnie naprawdę ogromne wrażenie. Z nim poczekam na duże mrozy żeby wrócić do Carmex'u.




środa, 19 października 2011

zdobycze tego miesiąca

Moja szafa została wzbogacona o kilka łaszków. Jesień już praktycznie na dobre zawitała a u mnie nie tylko jesiennie ;) 



Sweterek jak sweterek. Zwyklaczek, aczkolwiek z łatami na łokciach. Cieniutki, milutki, nie pochodził z sieciówki ani z SH, nowy, niedrogi, nosiłam go już raz i całkiem ok. Kupiony na "targu". 




Karmelowe, bardzo dopasowane,z marszczeniami przy kieszonkach , materiałowe spodenki. Pochodzące z tego samego miejsca od tej samej pani co sweterek. Ten gratisowy pasek uważam za słaby, jakoś nie widzę go z tymi spodenkami choć nie wiem, może jeszcze mnie oświeci. 




Kiecuszka z New Yorker'a. Nie mogłam się powstrzymać żeby jej nie kupić, a jak zobaczyłam, że została tylko ta i same 40 i 42 to byłam już pewna że ona musi być moja. Z koronkowymi wstawkami, materiał bardzo przewiewny i leciutki. To już moja druga sukienka z serii amisu. 

środa, 12 października 2011

Rossmanowa promocja

Jak pewnie wie większość z was w Rossmanie do 13 trwają promocje, czyli jeszcze do jutra. :) Znalazłam tam kilka moich lubianych produktów oraz szamponiki których jeszcze nie próbowałam a czytałam o nich dużo dobrego. Szkoda było mi wydać pieniążki na tak maleńką butelkę aczkolwiek kiedy były na promocji skusiłam się aż na dwa warianty. Na razie czekam aż skończą mi się dwa szampony których aktualnie używam, wtedy zacznę ich. ;) Nie mogłam się powstrzymać i powąchałam je....



Jeszcze zakupiłam przy okazji dwie rzeczy które są dla mnie nowościami:


Jutro zaczynam swój drugi dzień kuracji z odżywką. Dam znać za jakiś czas co o niej myślę i jak zmieniła się kondycja moich paznokci. Mam plan nie kombinować i robić dokładnie tak jak jest napisane w ulotce. :)

Jeszcze mała informacja. Ruszyły w biedronce znowu tajemnice urody. Link do gazetki: http://gazetka.biedronka.pl/g22,tajemnice_urody.html
Jestem zachwycona ponieważ tak długo się namyślałam poprzednio na niektóre rzeczy, że kiedy już byłam zdecydowana je kupić niestety niektórych rzeczy już nie było. Ale wracają. :)

co polecacie?

Błoto do włosów z glinką Ghassoul - BIELENDA

W mojej łazience maska ta gości już chyba od ok dwóch miesięcy. Używam je raz na jakiś czas tak mniej więcej co dwa tygodnie. Została mi jeszcze jedna aplikacja. Wykorzystam ją wtedy kiedy będę odczuwać potrzebę, ponieważ uważam, że jak na razie szczególnie mi nie pomoże. 




Producent pisze:
Holistyczna koncepcja wellbeing łącząca piękno ciała i wewnętrzną harmonię, była inspiracją stworzenia oryginalnej linii kosmetyków "Powitanie z Afryką", wykorzystujących niezwykłe właściwości roślin rytualnych z Czarnego Lądu. Błoto do włosów dogłębnie oczyszcza, wzmacnia i detoksykuję włosy i skórę głowy. Wzbogacone kompozycją witamin: E, C, B3, B5, B6 które odżywiają skórę głowy, aktywizują cebulki włosowe, nawilżają i odbudowują zniszczone włosy. Błoto zapewnia wyjątkową miękkość  włosom i dodaje im objętości.

Maseczka mieści się w wygodnym opakowaniu, mam pewność, że zużyję ją całą i nie będę musiała rozkrajać opakowania żeby wydobyć resztki. 



A teraz moje zdanie na jej temat: 
Opakowanie świetne, nie boję się, że będę musiała je rozciąć i nagle okaże się że w środku jest więcej niż przypuszczałam i niestety produkt później będzie już tylko do wyrzucenia. Maska pachnie jak dla mnie przeokropnie, dziadkowymi perfumami lub duszącym pseudo odświeżaczem. Ma treściwą konsystencję co uważam za plus. Na początku stosowałam ją regularnie aczkolwiek teraz nie widzę takiej potrzeby. Po kuracji mogę przyznać, że włoski o wiele wiele mniej mi się przetłuszczają,  to pewnie za sprawą tego dogłębnego oczyszczenia. Zaraz po zmyciu włosy są bardzo mięciutkie w dotyku lecz jest to ulotne. Specjalnie poprawionej kondycji włosów nie zauważyłam, zmniejszonego wypadania również. Maskę polecałabym bardziej osobą które walczą z przetłuszczającymi się oklapniętymi włosami. Używałyście jej może??? Jakie są wasze odczucia??? Ja jeszcze szukam odżywki dla siebie która wzmocni moje włoski....



czwartek, 6 października 2011

good day

Hej kochani! Dzisiejszy dzień uważam za udany i co najważniejsze nie zmarnowany ;) Wszystko co zaplanowałam zrobiłam. Właśnie skończyłam baaaardzo długą kąpiel w cieplutkiej wodzie, z maseczką na mordeczce, poddająca się zabiegą upiększającym. Wcześniej była kolacyjka i właśnie o niej chciałam coś napisać. ;) Ten post będzie bardziej gastronomiczny...




To niby zwyczajne, najzwyklejsze w świecie frytki smażone domowym sposobem. Nie chodzi mi o samo wykonanie ich lecz o sposób podawania. Frytki są dość nudne ale podzielę się z wami moimi małymi trikami gdzie zmieniają się nie do poznania.

1. Z dobrym sosem smakują o wiele lepiej. Ja uwielbiam sos czosnkowy i jeśli już to robię go samodzielnie, czyli: pół na pół majonez i śmietana (najlepiej do zup) i wyciskam do tego kilka ziarenek czosnku. Ile ich damy to zależy od nas i od tego jak bardzo lubimy intensywność. Do jedzenia nadaje się tak miej więcej po godzince kiedy postoi i wszystko się z sobą przegryzie.

2. Przyprawy. Uwielbiam sól aczkolwiek sól to nie wszystko. Smacznie jest je poza tym oprószyć porządnie pieprzem i dodaj jeszcze odrobinkę przyprawki przygotowanej specjalnie do ziemniaków. Można kupić takie gotowe już. Mają w składzie między innymi mieloną paprykę, suszony czosnek.... 


pychotka