Hej hej! Wróciłam!!! Po bardzo długiej nieobecności, a to dlatego, że wyjechałam z moją połóweczką na urlopik. Udało nam się dostać wolne dni z pracy i wyjechaliśmy nad nasze polskie bałtyckie morze. Było naprawdę fantastycznie, pogoda w kratkę aczkolwiek słonka troszkę złapałam i wykąpałam się w morzu również. Później zaliczyłam czterodniowy maraton w pracy. Wczoraj już na prawdę było ciężko. Kilka zdjęć z wyjazdu wstawię w następnym poście. Teraz pokażę kilka gadżetów zakupionych na wakacjach i jedną moją inwestycję. Kiedy włączyłam bloga po powrocie było mi bardzo miło, że liczba moich obserwatorów stała się dwucyfrowa. :*
PĄCZEK był dodawany do gum, zakochałam się w nim, dynda mi przy telefoniku
zegarek na którego chorowałam niesamowicie, gumowy, czerwony, rewelacyjny, zakupiony na bazarku
antystresowa piłeczka
pierścionek chyba z masy muszelkowej (nie wiem dokładnie) jest prześliczny
Najlepsze na koniec, rzecz z której jestem niesamowicie zadowolona, w ogóle nie żałuję, że dałam za nią tyle pieniędzy. Chodziło mi się w niej bardzo dobrze. A mowa tutaj o kurteczce z H&M... Kupiłam ją jeszcze tydzień przed wyjazdem, kiedy pięknie świeciło słońce. Na deszczowe dni, na jesień a nawet ciepłą zimę będzie idealna. Jedyną dziwną rzeczą w niej był rozmiar. Ja do najchudszych osób nie należę aczkolwiek w 38 wyglądałam jak w worku, w 36 wisiało mi pod pachą a w 34 było idealnie, dziwne...