hej kochani! poświęciliście jajeczka??? :) dzisiejsza notka będzie początkiem cyklu "DOBREJ PANI DOMU" temat bęzie na czasie bo świąteczny, związany z jajeczkami... a dokładniej jak najlepiej przygotować je do wielkanocnego koszyczka. Wymienie po kolei kilka metod zaczynając od złych przez kiepskie do dobrych i wygodnych.
1.moczenie w specjalnych barwnikach, to jest moim zdaniem coś okropnego, jajeczko wygląda prześlicznie ale jak je rozłupiemy to barwniki z farbek są tak silne że barwią białko, nie nadają się wogóle do jedzenia,
2.moczenie w wywarze z celuli, metod ta ma swoich zwolenników, że niby naturalnie itp. uważam że jajka wyglądają smutnie biednie i jeszcze raz smutnie, wychodzą brązowe, można wyskrabać coś na nich ale nie każdy potrafi to łądnie zrobić a w trakcie skrabania łątwo jest przebić skorupke.
3.malowanie flamasterkami. idealne dla osób które mają dzieci, maluszki mają zabawe i swój wkłąd w święta, w moim domu nie ma takich dzieci a ja nie lubie takiej zabawy, brak czasu i ochoty
4.foliówki. od dziś to mój sposób na jajeczka, oczywiście robiłam to metodą prób i błędów (dziś był mój pierwszy raz :)) szybko wygodnie i rzwawo, oddzielamy od siebie folióweczki, co ważne nie rozcinamy wcale, krążek nakłądamy na jajeczko i na łyżce zanóżamy we wrzątky, folia pod wpływem ciepła przykleja sie do jajeczka, ja osobiście polecam
chciałąm jeszcze pokazać jak wyglądał mój samodzielnie przygotowany koszyczek i wszystkim czytającym złożyć życzenia świąteczne WESOŁYCH ŚWIĄT WIELKANOCNYCH!!! :**
właśnie skończyłam pić kawke i biorę się za Krysickiego i Włodarskiego :) kupiłam książeczke w połowie miesiąca teraz tylko się uczyć, po majowym weekendzie mam koło więc czas już najwyższy....
:)
sobota, 23 kwietnia 2011
środa, 13 kwietnia 2011
ZAKUPKI :):):)
Hej! Już nie pamiętam kiedy wcześniej chodziłam po sklepach, po prostu fundusze mi na to nie pozwalały. Wczoraj troszeczkę zaszalałam. :):):) Obskoczyłam wszystkie sklepy w galerii plus Rossmann'a. Kupiłam również łaszek na wesele które szykuje się w maju w mojej rodzinie. Więc w połowie następnego miesiąca będzie wyjściowy OOTD. Największym celem była oczywiście kiecka i buty do niej której teraz jeszcze nie pokaże oraz kosmetyki gdyż wyrzuciłam ostatnio pare buteleczek a niektóre są na wykończeniu.... Więszości rzeczy nie używałam jeszcze, ponieważ lubie testować i zmieniać zapachy. :)
- Antybakteryjny żel do rąk ClenHands (po pierwszym użyciu moge powiedzieć że przyjemnie pachnie aloesikiem ale chodzi mi o jego funkcje, jak zrobi się cieplej to będzie na wyposażeniu mojej torebki, w plenerze będzie rewelacyjny)
- Nawilżający balsam do skóry normalnej Eveline (na razie kończe balsam który mam, spróbowałam troszeczke i bardziej pachnie orchideą niż kokoskiem ale będzie ok, moja skórka nie jest wymagająca więc powinno być dobrze)
- Odżywka bambusowa dla włosów cienkich i delikatnych ma poprawić objętość i elastyczność włoska bez obciążania... ( no nie wiem, użyje to zobacze :)
- kólka Garnier mineral (czy chroni to nie wiem ale na pewno ładnie pachnie tak cytruskowo, bardzo przyjemnie...)
- szczota do masażu ( poużywam tego i jak już będę coś mogła na jej temat powiedzieć planuje małą recenzje)
- Kokosowy żel do mycia
- CARMEX (dlaczego słoiczek? jest bardziej ekonomicznie)
- Szampon i odżywka wzmacniająca do cienkich i delikatnych włosów ( te produkty zostały dobrze zareklamowane przez dziewczyny na YT i miały dość pozytywne opinie i też chce je spróbować)
I jeszcze ciuszki.... Letnie lekkie i przewiewne bluzeczki...
W tym miesiący nie koniec z zakupami. Szukam jeszcze bucików takich na codzień, płaskie do pomykania... :) Jak wam się podobają moje zdobycze??? Używałyście tych kosmetyków???
wtorek, 5 kwietnia 2011
Oriflame
Zastanawiałam się dość długo nad tą notką czy wogóle poruszać tą pewną kwestię i zdrcydowałam się. Z pewnością odezwą się osoby które są wielkimi fanami tej firmy. :) Chciałabym wspomnieć o 1dniowej przygodzie mojej z 'oriflame'. Nie będę w żaden sposób komentować jakości kosmetyków ponieważ nie miałam dużej styczności z nimi. Bardziej chciałabym nakreślić sposób działania tej firmy który mi się baaardzo nie spodobał....
Zaczęło się od wzięcia udziału w małym losowaniu z okazji dnia kobiet w galerii. Pani dała mi do wylosowania karteczki i wygrałam.... zaproszenie dla dwóch osób na kórs makijażu. Tak to się przynajmniej nazywało. :( Pomyślałam że dobrze byłoby się nauczyć posługiwać lepiej cieniami bo z tym za bardzo nie szaleje. Zabrałam znajomą i poszłyśmy na umówiony termin na "KURS". Jak się okazało dziewczyny które opowiadały wogóle nie miały wiele wspólnego z kosmetologią. A malowały jedynie 1 z 4 osób. Oczywiście wszystkiego można było próbować sobie... Momentami miałam wrażenie że nie mają pojęcia o czym mówią. Kurs makujażu opierał się na opowiadaniu o wspaniałości kosmetyków tej właśnie firmy i przekonaniem nas jak to fajnie jest być konsultantką oriflame. :( Firma jak firma w każdej jest jakiś dobry produkt i jakiś bubel tak samo pewnie w tej. Patrząc na cennik to nawet nie jest tak taniej po rabacie dla konsultantek. I podobno była super okazja która mnie rozbawiła. Jak zgodzimy się już teraz być konsultantką to zapłacimy 1zł wpisowe, normalnie podobno kosztuje to 19zł. :):):) Nie ma to jak wieczna oferta... Ale wciskanie kitu że jedna z dziewczyn dzięki takiej pracy wyprowadziła się od rodziców ma auto skuter i jeździ na zagraniczne wycieczki to już było przegięcie. Pań prezentujących było tyle samo co nas ale chyba tylko i wyłącznie po to żeby patrzeć żebymy nic nie skubnęły... Dzielnie trwałam do końca bo liczyłam na jakiś gażed w prezencie. W końcu wygrałam taaak??? a nic takiego jeszcze nie dostałam. ;/;/;/ Na sam koniec zostały nam wciśnięte kwestionariusze z którymi mamy przyjść jak najszybciej żeby zapłącić tylko 1zł wpisowego za bycie konsultantką i katalog oczywiście żebym mogła już coś zamówić. W atmosferze która tam panowała nic nie powaliło mnie na kolana. A generalnie myśle że chodzi w tym wszystkim o to że właśnie konsultantki najwięcej to dla samych siebie zamawiają kosmetyków i chcą pozyskać nowych "stałych klientów", a tym paniom to pewnie by zapłacili jakby zwerbowały świerzaczka do firmy, takie odniosłam wrażenie po ich nachalnym wręcz mówieniu do nas. Ani mi się śni pracować w czymś takim bo to żadna praca. Jak nie będę wiedziała co robić z pieniędzmi to może kupie jakiś produkt i trudno że zapłące normalnie. Nie dam się wciągnąć i myśleć o tym co kupić tam żeby nazbierać punlty.;/
Zaczęło się od wzięcia udziału w małym losowaniu z okazji dnia kobiet w galerii. Pani dała mi do wylosowania karteczki i wygrałam.... zaproszenie dla dwóch osób na kórs makijażu. Tak to się przynajmniej nazywało. :( Pomyślałam że dobrze byłoby się nauczyć posługiwać lepiej cieniami bo z tym za bardzo nie szaleje. Zabrałam znajomą i poszłyśmy na umówiony termin na "KURS". Jak się okazało dziewczyny które opowiadały wogóle nie miały wiele wspólnego z kosmetologią. A malowały jedynie 1 z 4 osób. Oczywiście wszystkiego można było próbować sobie... Momentami miałam wrażenie że nie mają pojęcia o czym mówią. Kurs makujażu opierał się na opowiadaniu o wspaniałości kosmetyków tej właśnie firmy i przekonaniem nas jak to fajnie jest być konsultantką oriflame. :( Firma jak firma w każdej jest jakiś dobry produkt i jakiś bubel tak samo pewnie w tej. Patrząc na cennik to nawet nie jest tak taniej po rabacie dla konsultantek. I podobno była super okazja która mnie rozbawiła. Jak zgodzimy się już teraz być konsultantką to zapłacimy 1zł wpisowe, normalnie podobno kosztuje to 19zł. :):):) Nie ma to jak wieczna oferta... Ale wciskanie kitu że jedna z dziewczyn dzięki takiej pracy wyprowadziła się od rodziców ma auto skuter i jeździ na zagraniczne wycieczki to już było przegięcie. Pań prezentujących było tyle samo co nas ale chyba tylko i wyłącznie po to żeby patrzeć żebymy nic nie skubnęły... Dzielnie trwałam do końca bo liczyłam na jakiś gażed w prezencie. W końcu wygrałam taaak??? a nic takiego jeszcze nie dostałam. ;/;/;/ Na sam koniec zostały nam wciśnięte kwestionariusze z którymi mamy przyjść jak najszybciej żeby zapłącić tylko 1zł wpisowego za bycie konsultantką i katalog oczywiście żebym mogła już coś zamówić. W atmosferze która tam panowała nic nie powaliło mnie na kolana. A generalnie myśle że chodzi w tym wszystkim o to że właśnie konsultantki najwięcej to dla samych siebie zamawiają kosmetyków i chcą pozyskać nowych "stałych klientów", a tym paniom to pewnie by zapłacili jakby zwerbowały świerzaczka do firmy, takie odniosłam wrażenie po ich nachalnym wręcz mówieniu do nas. Ani mi się śni pracować w czymś takim bo to żadna praca. Jak nie będę wiedziała co robić z pieniędzmi to może kupie jakiś produkt i trudno że zapłące normalnie. Nie dam się wciągnąć i myśleć o tym co kupić tam żeby nazbierać punlty.;/
...i to właśnie katalog który dostałam, a liczyłam na jakieś próbki kometyków alno małą kosmetyczke, coś w tym stylu.... miałyście może styczność z tymi produktami??? co byście polecały??? ;)
:*
Subskrybuj:
Posty (Atom)